Polskie filmy, które warto obejrzeć

Czy Ty też należysz do miłośników kina? Z pewnością tak, jak chyba każdy z nas – oczywiście przeważającą większość czasu spędzamy, oglądając hollywoodzkie produkcje, ale czasami zdarza nam się także zaliczyć seans jakiejś rodzimej produkcji. Jeśli akurat nie masz niczego ciekawego, co na Ciebie czeka, nudzą Cię gry komputerowe, nie pociąga Cię nawet najlepsza gra slotowa Starburst online, słowem – nie masz nic interesującego do roboty, to może warto się zainteresować nieco starszymi, ale wciąż godnymi uwagi polskimi filmami? Właśnie najciekawsze naszym zdaniem tytuły z tej grupy zamierzamy Ci zaprezentować w naszym dzisiejszym artykule.

Zaznaczamy przy tym, że nie zamierzamy Ci tutaj proponować poważnych, trudnych w odbiorze, wymagających skupienia i po prostu dających do myślenia pozycji. Owszem, filmy takie jak „Baza ludzi umarłych”, „Sanatorium pod klepsydrą”, „Pamiętnik znaleziony w Saragossie” czy też „Popiół i diament” to pozycje wręcz obowiązkowe, ale dziś chcemy się skupić na czymś lekkim, łatwym i przyjemnym. Być może zaprezentowane przez nas poniżej filmy już znasz – to dobrze, a jeśli nie znasz z różnych względów (bo nie było kiedy obejrzeć, bo zawsze coś ciekawszego czekało w kolejce itp.), to naprawdę warto poświęcić czas na seans!

Jak rozpętałem drugą wojnę światową

Ten film to w zasadzie instytucja. Składa się z trzech części, cały seans zajmie Ci łącznie około czterech godzin. Czy trzeba bliżej opisywać ten tytuł? Cóż, jeśli go jeszcze jakimś cudem nie widziałeś, to koniecznie to zrób. „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” to niezwykle umiejętne połączenie filmu wojennego, komedii (momentami o charakterze slapstickowym) oraz przygodowego. Określenie „umiejętne połączenie” jest sporym niedopowiedzeniem, bowiem mamy tutaj do czynienia z czterema godzinami filmu o poziomie absolutnie arcymistrzowskim pod każdym względem. Scenariusz, fabuła, zdjęcia, scenografia, muzyka i przede wszystkim pomnikowa wręcz postać Franka Dolasa mistrzowsko zagrana przez Mariana Kociniaka.

W tym filmie nie ma po prostu ani jednej słabej sceny, ani jednej dłużyzny, czy też niepotrzebnego dialogu, zadęcia czy patosu. Czysta zabawa, lekka komedia oraz znakomite zaprezentowanie wszystkich naszych narodowych zalet i wad w jednej postaci mikrego postura, lecz wielkiego duchem żołnierza. O „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” można pisać bardzo długo – wystarczy jednak tylko wspomnieć, że nie ma on swojego równorzędnego odpowiednika w żadnej światowej kinematografii, ani też epoce. Nawet tak słynne komedie wojenne, jak na przykład „Złoto dla zuchwałych”, „Wielka włóczęga”, czy też „Jojo Rabbit” przy „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” wypadają po prostu niezwykle wręcz blado i ubogo.

Vabank i Vabank II czyli riposta

To dwa filmy o mocno komediowym zabarwieniu prezentujące postać słynnego kasiarza Henryka Kwinto. Wcielił się w niego Jan Machulski, zresztą ojciec reżysera filmu. Vabank to dosyć wyraźny pastisz innego znanego filmu kryminalnego „Żądło” z Robertem Redfordem i Paulem Newmanem w rolach głównych – jednak naszym zdaniem o ciekawszej fabule. Tematyka Vabanku opiera się na zemście zdradzonego kasiarza Kwinty na jego dawnym przyjacielu, bankierze Gustawie Kramerze. Kwinto po wyjściu z więzienia dowiaduje się, że to właśnie Kramer spowodował aresztowanie Kwinty, więc kasiarz decyduje się w ramach rewanżu na obrabowanie banku tak, by rzucić podejrzenia właśnie na jego właściciela, samego Kramera. Naturalnie całość kończy się sukcesem...

Z kolei kontynuacja przygód Kwinty, czyli Vabank II wykorzystuje podobny motyw. Gustaw Kramer najpierw ucieka z więzienia, a następnie wysyła płatnego zabójcę mającego za zadanie „usunąć” Kwintę z grona żyjących osób. Henryk Kwinto jednak unika tragedii, a następnie w niezwykle sprytny sposób wywodzi Kramera w pole tak, że trafia on ponownie do więzienia – ale tym razem już z zupełnie pustym kontem.

Oba filmy Vabank to po prostu szczytowe osiągnięcie w kwestii wyprodukowanych w Polsce komedii kryminalnych. Nawet tak znane i udane filmy z tego gatunku, jak „Kiler”, „Kilerów dwóch” czy też „Na bank się uda” naszym zdaniem nie wytrzymują bezpośredniej konfrontacji z obiema produkcjami Juliusza Machulskiego ani pod względem fabuły, ani scenografii, ani też gry aktorskiej.

C. K. Dezerterzy

Teraz chcemy zaprezentować Ci jedną z najlepszych polskich komedii w ogóle, która jednak z dziwnych względów często bywa zapomniana lub pomijana. Tymczasem ma ona te wszystkie cechy, które powinny charakteryzować takie produkcje z najwyższej półki. Po pierwsze, mamy tutaj bardzo interesujący scenariusz oraz tło obyczajowe. Akcja filmu rozgrywa się bowiem w ostatnich dniach pierwszej wojny światowej na terenie monarchii austro-węgierskiej. Po drugie, świetny scenariusz oparty na znakomitej powieści Kazimierza Sejdy pod tym samym tytułem (wydanej w 1937 roku). Po trzecie, obsada obejmująca śmietankę polskich aktorów zarówno młodego, jak i starszego pokolenia. Wystarczy tylko wspomnieć takie tuzy polskiego kina, jak na przykład Marek Kondrat, Wiktor Zborowski, Wojciech Pokora, Kalina Jędrusik, Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Kowalewski, Edward Dziewoński, Leon Niemczyk czy też Stefan Friedman.

Sam film prezentuje dzieje tytułowych dezerterów będących maruderami przymusowo wcielonymi do armii cesarsko-królewskiej. Co sprytniejsi z nich postanawiają uciec z koszar i udać się do Budapesztu, gdzie będą w stanie ukryć się i doczekać w ten sposób końca wojny. Po drodze przeżywają mnóstwo przygód, muszą zdobywać pieniądze, by przeżyć i opłacić niezbędne łapówki, fałszują dokumenty, wdają się w awantury, odwiedzają dom gier hazardowych (to nie modne online kasyno, ale zupełnie nielegalny, podziemny klub w mieście), trafiają do więzienia i uciekają z niego. Krótko mówiąc, na ekranie dzieje się tyle rzeczy, że cały trwający 152 minuty seans mija w mgnieniu oka.

Tak, bez wątpienia C.K. Dezerterzy to film naprawdę nietuzinkowy, wspaniały, barwny i żywiołowy, który należy koniecznie poznać i obejrzeć. Warto tak naprawdę obejrzeć go co najmniej dwa razy, aby móc w pełni wyłapać wszystkie ukryte w nim smaczki, aluzje i nietuzinkowe, wielopoziomowe intrygi oraz żarty.